Trudne początki
2003 rok, lokomotywownia Szczecin Port Cen.
Nie ma się czym chwalić, ale każdy kiedyś zaczynał. Moje początki wyglądały tak, że namawiałem rodzicielkę na pożyczenie jedynego w domu aparatu fotograficznego, poczciwej małpki Fuji. "Cooo? Chcesz robić zdjęcia pociągom?!" ;-) Ale kiedy wreszcie udało się zdobyć aparat, szedłem w okolice torów i pstrykałem. Wiedza fotograficzna żadna, do tego aparat o jakości chińskich klapek i przepis na porażkę gotowy. Podekscytowanie możliwością realizacji pasji sprawiała, że liczyła się jedynie zdobycz, a bez wzorców trudno było rozróżnić rzeczy udane od mniej udanych. Dopiero dostęp do sieci i oglądanie cudzych zdjęć (ach te pakiety TP) w połączeniu z radami bardziej doświadczonych kolegów pozwoliły wysnuć wniosek, że większość zrobionych zdjęć nadawała się jedynie do śmietnika. Wszystko to powoduje, że swoje początki fotografowania kolei określiłbym jako niezbyt udane ;-) Nie mogę się także oprzeć wrażeniu, że w dzisiejszych czasach młodzi adepci fotografowania kolei mają bardzo łatwy start - a wszystko przez postęp, jaki dokonał się w ostatnich latach.
A wy jak zaczynaliście? ;-)
Jeszcze słówko o elektrowozie. Szczecińska EP07-522 stoi schowana w hali macierzystej lokomotywowni. Maszyna z ostatniej naprawy rewizyjnej w Oleśnicy wróciła już bez żółtego czoła. Obecnie lokomotywa stoi odstawiona w Gdyni. Nie jeździ już od ponad 10 lat.
autor: SU45-034
04.01.2018, 13:46
Pierwszy raz za "aparat" chwyciłem w październiku 2000, ale ciężko było mi się przełamać bo... wstydziłem się wyjść na peron do pociągu z aparatem. Moją prokolejową postawę w kwestii fotografii ugruntowały strony kolej.czuby.net oraz jareks.zonk.pl oraz czasopismo KMiD dokładnie numer 5/2001 napotkany przypadkowo w empiku. Dopiero kilka lat później zorientowałem się, że adres pierwszej wymienionej strony internetowej to... nazwa lubelskiej dzielnicy, a nie odpału na punkcie fotografowania kolei.